Używamy cookies i podobnych technologii m.in. w celach: świadczenia usług, reklamy, statystyk. Koszystanie z witryny bez zmiany ustawień Twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane na Twoim urządzeniu końcowym. Pamiętaj, że zawsze możesz zmienić te ustawienia.
Zamknij

Arsenał


J. D. Salinger

J. D. Salinger Kilka dni temu, w bardzo sędziwym wieku 91 lat, zmarł jeden z największych i jednocześnie najbardziej tajemniczych pisarzy amerykańskich minionego wieku (piszemy minionego wieku, gdyż autor ten przestał publikować w 1965 roku).  J. D. Salinger autor jednej z najbardziej znanych powieści amerykańskich czyli wydanej w 1951 roku „Buszującego w zbożu”, jak donoszą media zmarł z przyczyn naturalnych w miniony czwartek 27 stycznia.
 
Zaczął pisać wcześnie (miał piętnaście lat kiedy opublikował pierwsze opowiadanie w czasopiśmie) i po trzydziestu latach pracy pisarskiej, mimo sukcesu jaki osiągnął jako pisarz (a może właśnie ze względu na ten rozgłos) postanowił przestać publikować; swoje ostatnie opowiadanie opublikował w „New Yorkerze” w 1965 roku, od tego czasu nie ogłosił już więcej nic drukiem. Od tego czasu Salinger prowadził życie samotnika w niewielkiej miejscowości Cornish w stanie New Hampshire, nie udzielając żadnych wywiadów.

Był autorem jednej powieści – ale za to jakiej – oraz kilku zbiorów opowiadań jak:  9 opowiadań , Franny i Zooey ,Wyżej podnieście strop, cieśle .

„Buszujący w zbożu” , powieść wydana w 1951 roku, przyniosła jej autorowi wielki rozgłos jak i bardzo szybko stała się kultową pozycją dla całego zbuntowanego pokolenia młodych ludzi.  Z ta książką wiąże się również inne tragiczne wydarzenie, które sprawiło, ze wokół tej powieści narosło kilka teorii spiskowych. Pomijając te paranoiczne sądy skupmy się na samym wydarzeniu które miało miejsce 8 grudnia 1980 roku w Nowym Jorku.   John Lennon został zastrzelony przed swoim domem Dakota House (dosięgły go cztery z pięciu wystrzelonych kul) przez Marka Davida Chapmana, który jak się okazała, podczas strzelania do piosenkarza,  miał w kieszeni płaszcza egzemplarz powieści Salingera. Dwa lata temu, pojawił się film opowiadający o tych wydarzeniach. Jego tytuł „27 rozdział”, nawiązuje do „Buszującego w zbożu”, który składa się z 26 rozdziałów.   Jak stwierdził reżyser tego obrazu, zabójstwo Lennona jest dla niego 27 rozdziałem tej książki, która opisywała dla niego trzy dni Chapmana poprzedzające to tragiczne zdarzenie.

Proza tego wybitnego pisarza po dziś dzień stanowi inspirację dla kolejnych pokoleń artystów, nie tylko pisarzy ale również jak widać  i filmowców .

Poniżej przedstawiamy fragment tej niezwykłej powieści:

Jeżeli rzeczywiście gotowi jesteście posłuchać tej historii, to pewnie najpierw chcielibyście się dowiedzieć, gdzie się urodziłem, jak spędziłem zasmarkane dzieciństwo, czym się zajmowali moi rodzice, co porabiali, zanim przyszedłem na świat, no i wszystkie tym podobne bzdury w guście “Dawida Copperfielda”, ale ja wcale nie mam ochoty wdawać się w takie gadki, od razu wolę was szczerze uprzedzić. Po pierwsze nudzą mnie takie kawałki, a po drugie moich staruszków krew by chyba zalała tam i z powrotem, gdybym coś napisał o ich sprawach osobistych. Okropnie są drażliwi na tym punkcie, zwłaszcza ojciec. Bardzo mili, złego słowa o nich nie powiem, ale drażliwi jak diabli. Zresztą nie zamierzam pisać całej historii swojego życia, nic w tym rodzaju. Chcę tylko opowiedzieć wariacką przygodę, która mi się zdarzyła około Bożego Narodzenia ostatniej zimy, zanim się tak wykończyłem, że musiałem tu przyjechać na odpoczynek. Powtórzę to, co opowiedziałem D.B., a D.B. – to, rozumie się, mój brat. Mieszka w Hollywood. Niedaleko ma stamtąd do tej mojej dziury, więc przyjeżdża prawie na każdy weekend. W przyszłym miesiącu pewnie będę mógł wrócić do domu, D.B. mnie odwiezie. Ma właśnie nowego jaguara. Fajna mała maszyna, angielska, dwieście mil kropi jak nic na godzinę. Kosztowała blisko cztery patyki. D.B. ma teraz forsy jak lodu. Dawniej było z nim gorzej. Póki siedział w domu, pisał prawdziwe książki. Wydał pierwszorzędny tom opowiadań pod tytułem “Tajemnica złotej rybki”, możeście słyszeli. Najlepsza była właśnie “Tajemnica złotej rybki”. O takim pętaku, który nie pozwalał nikomu nawet patrzeć na swoją złotą rybkę, bo ją kupił za własne pieniądze. Cholernie mi się podobało. Ale teraz D.B. siedzi w Hollywood i zaprzedał się filmowcom. Niczego na świecie tak nie nienawidzę jak kina. Słyszeć o nim nie chcę.
Zacznę od tego dnia, kiedy wyjechałem z “Pencey”. “Pencey” to prywatna szkoła średnia w Agerstown, w Pensylwanii. Słyszeliście chyba o niej. A już co najmniej musieliście zauważyć reklamę. Ogłasza się w stu ilustrowanych pismach, zawsze tym samym obrazkiem: chłopak konno skacze przez płotek. Jakby w “Pencey” nic innego człowiek nie robił, tylko grał w polo od rana do nocy. A ja tam przez cały czas nawet szkapy z bliska nie widziałem. Pod obrazkiem jest taki napis: “Od 1888 roku kształtujemy charaktery i oświecamy umysły, wychowując chłopców na wspaniałych młodzieńców”.
Wszystko to bujda. Ani w “Pencey”, ani w żadnej innej szkole nie kształtują charakterów. Nie spotkałem też wspaniałych młodzieńców z oświeconym umysłem itd. No, może dwóch. Najwyżej! Ale ci, zdaje się, już tacy do “Pencey” przyjechali.
Wracając do rzeczy: była tego dnia sobota i mecz piłki nożnej z drużyną z Saxon Hall...

Copyright by Arsenał 2022

code by Software house Cogitech